Peenemünde – ośrodek badań nad nowymi broniami III Rzeszy

Na drugi długi weekend majowy 26-29 w 2016 roku zaplanowaliśmy wyprawę nad nasze morze z bazą wypadową w Pustkowie. Zabraliśmy ze sobą rowery. Dwa lata wcześniej byliśmy ze znajomymi na Wolinie w urokliwej miejscowości Warnowo, też mieliśmy rowery, również Pustkowo było miejscem skąd rozpoczęliśmy wycieczkę. Wtedy było super i teraz chcieliśmy powtórzyć sukces tamtej wyprawy ale z drobnymi modyfikacjami 😉 Wyjechaliśmy z Poznania 25 maja po pracy aby dojechać na miejsce do Pustkowa o 23:30 (nikt nie przewidział że cały Poznań jedzie nad morze i do Obornik Wlkp. jechaliśmy 2 godziny). Dzięki uprzejmości kolegi z pracy zakwaterowanie mieliśmy w domkach letniskowych firmy Alco-Mot z Czarnkowa.

Pierwszy dzień długiego weekendu rozpoczęliśmy o 9:00 rano od wycieczki rowerowej z Pustkowa wzdłuż wybrzeża do Mrzeżyna. Droga bardzo przyjemna, niewymagająca specjalnych umiejętności w sam raz na przetarcie. Czasami udało się poruszać wyznaczonymi ścieżkami rowerowymi – jest ich coraz więcej i widać że miasta i gminy w kurortach nadmorskich zaczynają inwestować w infrastrukturę dla rowerzystów np. w Pogorzelicy super ścieżka wzdłuż linii kolejki wąskotorowej.

morze_pl_010 morze_pl_012Dystans jaki mieliśmy do pokonania to ok 24 km w jedną stronę. Tempo spacerowe (jadąc z trzema kobietami trudno było o szybszą jazdę, choćby z tego powodu, iż co kawałek robiony był postój w celu sprawdzenie wszelkich możliwych stoisk ze wszystkim z Chin) po kolei mijamy popularne miejscowości wypoczynkowe. Trzęsacz z przepięknym tarasem widokowym niedaleko ruin kościoła pw. św. Mikołaja, wybudowanego na przełomie XIV i XV wieku w stylu gotyckim. Następnie droga prowadzi przez popularny Rewal – tu również mijamy taras widokowy i aleję z rzeźbami zakochanej Julii oraz Małego Księcia. Docieramy do wysokiej na 45 m latarni morskiej w Niechorzu na którą wchodzimy aby w tak cudowny, bezchmurny dzień podziwiać okolicę z góry. Akumulatory naładowane ruszamy dalej w drogę przez Pogorzelicę. Za miejscowością wjeżdżamy w las. Szlak rowerowy prowadzi niedaleko jednostki wojskowej – 78 pułku rakietowego Obrony Powietrznej koło Mrzeżyna, mijamy kolejny punkt widokowy i finiszujemy w porcie w Mrzeżynie. Tam regeneracja, chwila odpoczynku, mały posiłek w jednej z uroczych knajpek w odnowionym porcie i droga powrotna. Trasa przebiegała podobnie z małą modyfikacją. Aby minąć 4,5 km szalenie niewygodny, brukowany odcinek drogi przebiegający na północ od jednostki wojskowej pojechaliśmy czarnym szlakiem rowerowym w kierunku Pogorzelicy (jednostkę wojskową minęliśmy od południa). Na miejsce do naszej bazy wypadowej w Pustkowie dotarliśmy ok 18:00. Po naszych dziewczynach widać było, że nie ma szans aby wstały nazajutrz o 7:00, a na piątek zaplanowany był cel całej wyprawy nad morze – ośrodek doświadczalny Peenemünde. Ciekawy opis miejsca znalazłem pod adresem http://www.usedom01.republika.pl/peenemuende.html.

Trasa rowerowa Pustkowo-Mrzeżyno

peenemunde_031
Fi103 – latająca bomba V1
peenemunde_030
A4 – Vergeltungswaffe V2

Piątek pobudka przed 8:00 rano, zapakowałem rowery na PanzerFordWagena i ruszamy w drogę do Świnoujścia. Tam pokonujemy promem kanał Świny i jedziemy w stronę Ahlbecku. Na miejscu w Ahlbecku zostawiamy auto na parkingu (7,50 eu za cały dzień) w naszym przypadku na przeciwko centrum handlowego Sky. Następuje szybkie przegrupowanie i z PanzerFordWagena przesiadamy się na rowery. Ruszamy !!! Mamy do pokonania ok 52 km do Peenemünde. 2 lata temu gdy byliśmy na Wolinie wybraliśmy się rowerami ze Świnoujścia przez Ahlbeck do Heringsdorfu, niesamowicie urokliwa ścieżka rowerowa już od naszej granicy przebiega promenadą wzdłuż plaży przy samych kurortach i domach wypoczynkowych. Także teraz udajemy się na tą ścieżkę lecz jedziemy o wiele dalej niż do Heringsdorf. Trasa rowerowa pierwsza klasa, mijamy urokliwe parki przy promenadach, mola, place zabaw i kafejki. Są zauważalne różnice pomiędzy Polskimi kurortami a Niemieckimi. Nie uświadczycie tu tandetnych bazarów z chińskimi podróbkami porozrzucanych straganów – „szczęk”, superokazji i promocji na chemie gospodarczą z niemiec, smrodu smażonych ryb, frytek, gofrów, kebabów i innych rarytasów i to wszystko w otoczce kakofonii dźwięków disco-polo, techniawki, Radia Rmf, Zet, dobywających się z każdego stoiska aby umilić zakupy potencjalnym klientom. Tu punkty handlowe czy gastronomiczne są gustowne, wyrafinowane, ze smakiem, w odpowiednim miejscu nie nachalne tak jak powinno być, pięknie nakryte stoły, zapach podawanych potraw, gdzieniegdzie występy artystów na żywo grających popularne oldies’y. No dobra koniec narzekania, u nas jest po prostu specyficznie, nie może być wszędzie tak samo 😉 Lecimy dalej, taką trasę mamy do Ückeritz, gdzie robimy postój i zaliczamy ALDIka, następnie przez ok 6 km jedziemy wzdłuż drogi nr 111 aż do Koserow, gdzie po wjeździe do miasta kierujemy się w stronę morza. Mały przystanek – czas na selfie i dalej w drogę po wale przeciwpowodziowym kierujemy się w stronę Zempin (to cały czas jest oficjalna droga rowerowa). Z Zempin do Zinnowitz część drogi pokonujemy promenadą nad morzem a część przepiękną drogą w starym liściastym lesie niekiedy przebiegającą tuż przy piaszczystej plaży. Wykorzystujemy te okoliczności przyrody i na chwilę zjeżdżamy na plażę porobić kilka zdjęć. Do Peenemünde zostało 14 km. W połowie drogi do Karlshagen ponownie musimy wjechać na drogę L264 i jedziemy dalej chodnikiem. Tuż przed Karlshagen po prawej stronie mijamy cmentarz ofiar obozów koncentracyjnych. Jesteśmy w Karlshagen teraz kierujemy się na ścieżkę rowerową (7 km do celu) i pędzimy dalej, lecz nagle co to ? tablica informacyjna a na niej schemat schronu przeciwodłamkowego, tekst w 3 językach w tym po Polsku !!! Co się tu wyprawia !? wyciągam telefon włączam nawigacje – ja tej! przecież my już jesteśmy na Peenemünde przecież to nie punkt na mapie, a wielki poligon doświadczalny! Jesteśmy na miejscu! Ponad 70 lat temu tworzyła się tutaj historia podboju kosmosu (tak przedstawiają to niemcy), a także badań nad bronią nazwaną przez ministra propagandy III Rzeszy Josepha Goebbelsa „Bronią Odwetową„. Co jest godne pochwalenia – dookoła Wojskowego Ośrodka Badawczego oraz sąsiadującego z nim Zakładu Doświadczalnego Lotniczych Sił Zbrojnych (Luftwaffe) niemcy zrobili trasę rowerową, a za pomocą tablic oznaczyli najważniejsze obiekty znajdujące się po drodze.

Denkmal-Landschaft-PeenemuendeUradowany na maksa rozpoczynamy badanie terenu. Wstępnie przestudiowaliśmy dostępną mapę z rozmieszczeniem obiektów, która widnieje na tablicach. Mamy do zlokalizowania ok 20 punktów trasy. Ten ostatni punkt to testowe stanowisko wyrzutni rakiet nr 7 nie jest do sprawdzenia w dniu dzisiejszym praktycznie z 2 powodów; pierwszy jest już w miarę późno ok 16:00, drugi zwiedzanie tylko z przewodnikiem (generalnie to nie przeszkoda). No cóż nie ma problemu po prostu zawitamy tu jeszcze raz. Teraz mamy 19 punktów trasy i jedziemy je realizować. Pierwsze dwa punkty mamy już zrealizowane mały schron przeciwodłamkowy oraz stacje kolejową. Wszedłem trochę w las za schronem gdzie z krzaków wyłaniały się wysadzone szczątki infrastruktury technicznej, nie zapędzałem się daleko bo późno i tablice z zakazem wchodzenia do lasu – temat na następny raz.  Jak wcześniej wspominałem Niemcy wyznaczyli szlak rowerowy dookoła poligonu i ładnie go oznakowali. Wzdłuż drogi to z lewej a potem z prawej ciągną się kanały techniczne doskonale widoczne. Ponieważ teren ten był mocno bombardowany przez aliantów w lesie widać leje po bombach, niektóre wypełnione wodą, tworzą małe stawy. Zatrzymujemy się koło rampy towarowej przy nieistniejącej linii kolejowej gdzie doskonale widać perony do rozładunku wagonów. W miejscu torowiska zdemontowane podkłady pod szyny (betonowe). Naziści planowali tu wybudować potężną halę magazynową, w lesie widać betonowe place na których maił być składowany materiał budowlany itp. Ruszamy, kolejna tablica informuje o podporach po których przebiegały magistrale grzewcze (ogrzewanie) doskonale widoczne, a kilkaset metrów dalej trafiamy na ruiny wartowni głównej. Jadąc dalej zgodnie ze szlakiem mijamy duży wysoki budynek – Tlenownia, gdzie produkowano ciekły tlen, który był jednym ze składników potrzebnych do napędu silnika rakiet V2. Obiekt w ruinie jest niedostępny do zwiedzania, w muzeum dowiedziałem się że będzie odremontowany i udostępniony. Po zrobieniu kilku zdjęć jedziemy do głównej punktu wyprawy Historisch-Technisches Museum Peenemünde. Docieramy do bram muzeum. Kasy biletowe znajdują się w bunkrze przeciwlotniczym sprytnie zamaskowanym – obłożono go cegłami ukrywając jego prawdziwe przeznaczenie. Kupujemy bilety i idziemy zwiedzać. Po wejściu na teren muzeum ukazuje się ogromna budowla elektrowni węglowej. Elektrownia wytwarzała ok 30 MW energii i była w ówczesnych czasach jedną z większych w III Rzeszy. Większość produkowanej energii była wykorzystywana w pobliskiej tlenowni do produkcji ciekłego tlenu. Niestety to co widzimy to jedynie odbudowany obiekt gdyż pierwotny został zniszczony podczas wielu ciężkich bombardowań Peenemünde. Jedna z historii opowiada że właśnie przez ten wielki obiekt na piaszczystej słabo zaludnionej wyspie, alianci zwrócili uwagę na ten teren. Po wojnie odbudowana elektrownia pracowała do początku lat 90. Dziś w elektrowni mieści się muzeum z ekspozycją rakiet A4 (V2), a także eksponowane jest wyposażenie samej elektrowni – potężne piece, turbiny, rozdzielnie, sterownie. Wiele miejsca poświęca się cierpieniu robotników przymusowych, więźniów obozu koncentracyjnego i jeńców wojennych wykorzystywanych do budowy ośrodka badań. peenemunde_036 peenemunde_035Muzeum mocno akcentuję fakt, iż w to właśnie w Peenemünde  stworzona została technologia która w późniejszym czasie miała ogromny wpływ na rozwój programu podboju kosmosu. Z budynku elektrowni istnieje możliwość wjazdu na dach windą, a tam ze specjalnej rampy można podziwiać panoramę okolicy (opłata za wjazd 1 euro). Na zewnątrz budynku elektrowni można obejrzeć suwnicę bramową z młynem, zabytkową koparkę, a także naturalnej wielkości pocisk Fi103 popularny V1 wraz z rampą, pocisk A4 czyli V2, skład osobowy który od 1936 przywoził pracowników na teren poligonu doświadczalnego, fragmenty rozdzielni wysokich napięć. Każdy z eksponatów ma własną tabliczkę i jest dobrze opisany w języku polskim. Robiło się już późno (ok 18:00) za chwile zamykają. Szybko zmierzamy do wyjścia aby nabyć pamiątkę z tego miejsca w muzealnym sklepie. Znalazłem mini przewodnik po obiektach z krótką historią terenu poligonu doświadczalnego – niestety dostępny tylko w języku niemieckim, kupiliśmy będę go sobie tłumaczył. Znalazłem jeszcze 80 minutowy film DVD „Peenemünde Hitlers geheime Waffenschmiede” – zakupiłem. Pamiątki mamy, wracamy do dzieci. Generalnie nie ma szans aby wróciły na rowerach do Ahlbecku. Więc jedziemy szukać stacji kolejowej z połączeniem do Świnoujścia. Objeżdżamy poligon szlakiem rowerowym od strony kanału po drodze mijamy jeszcze wysadzone bunkry oraz przepompownie, a na samym końcu szlaku już w Karlshagen mijamy jedną z oczyszczalni ścieków – jest niedostępna do zwiedzania. Po wojnie władze ją zmodyfikowały i ponoć jeszcze działa. Objechaliśmy Peenemünde – czas wracać.

W Karlshagen trafiamy na peron kolejowy. Informacja w formie tablicy tylko po niemiecku (czarna magia). Jakieś starsze małżeństwo nas mija widząc że się „motamy” podpowiadają że za 15 min będzie pociąg w kierunku do Swinemünde, tyle udało się zrozumiećMasa pytań się nagle rodzi: Ile mamy euro? czy starczy na bilety dla 4 osób i 4 rowery, czy do tego pociągu można wprowadzić rowery, gdzie kupuje się bilety (nie ma dworca ani biletomatu). Dzieciaki padły, przy życiu utrzymuje je obietnica zakupu prawdziwego tureckiego kebaba w Ahlbecku. Na peronie trwa impreza ok 20 młodych ludzi (niemców) śpiewa, tańczy i popija piwko. Jest ok, ale oni mają też 4 rowery ! czy się zmieścimy ? W naszych pociągach w wagonie przeznaczonym do przewozu rowerów mamy 6 haków, oby u nich było inaczej. Nadjeżdża pociąg – nowoczesny skład z 2 wagonami taki szynobus, wchodzimy do środka. Jaka ulga mają prawie cały wagon dla rowerów- ufff. No to czekamy napeenemunde_064peenemunde_063 konduktora oby rozumiał po angielsku. Jest konduktor zaczynam się tłumaczyć że nie było gdzie kupić biletów itp, itd, patrzy ze zrozumieniem odpowiada że biletu kupuje się u niego gada po angielsku i ma bilety ! – ufff nr 2. No to mu tłumacze że do Ahlbecku Seebad chcemy dojechać, OK, bierze coś w rodzaju kalkulatora z drukarką miesza, miesza – 40 euro za wszystko 2 dorosłych, 2 dzieci, 4 rowery – ufff nr 3 mamy 40 euro. Jedziemy !!! Mijamy 2 stacje włącza mi się „proces bezczynności” i „wygaszacz”, a tu nagle każą nam wysiadać, no to biegiem szarpiemy rowery, dzieciaki i wylatujemy na „pełnej …” z pociągu. Maszynista naszego pociągu uśmiecha się, wskazuje na tor obok i każe wsiadać do drugiego pociągu – na pewno to nie pierwszy przypadek z polskimi turystami. Wlatujemy do drugiego wagonu tu rowerów znacznie więcej ale dajemy rade. Siadamy pociąg rusza podchodzi pani konduktor sprawdza bilety i zaczyna mówić po niemiecku do mnie 😉 Wyglądam jak swojak z Bawarii więc się nagadała i poszła. Ja tylko kiwałem głowa i pod nosem odpowiadałem Ja, Ja, Ja naturliś. Patrzę na żonę i się pytam co mówiła ? – widzę wielkie oczy – przecież to ty z nią gadałeś, no ale ja „ni w ząb” po niemiecku nie rozumiem, przecież ty uczyłaś się niemieckiego w średniej i podstawówce. Spytam się córki ona ma niemiecki – na siedzeniu za nami od jakiś 3 minut – system jest w stanie uśpienia. Nic to, jedziemy może pani konduktor chciała pogadać o pogodzie, ile przejedziemy tyle przejedziemy zawsze możemy wracać rowerami, ale już będziemy bliżej Świnoujścia. No i po kilku stacjach w Zinnowitz znowu każą wyjść z pociągu, no to łapiemy za rowery budzimy dzieciaki i wychodzimy na peron. Kątem oka widzę że z pierwszego wagonu się nie ruszają, no to się pytam po angielsku czy pierwszy wagon jedzie do Swinemünde, pani konduktor wielkie oczy robi i znowu coś mówi po niemiecku – nic nie rozumiem ale za to można liczyć na naszych są wszędzie – dalej, wsiadajcie jak chcecie jechać do Świnoujścia. Dobrze trafić na rodaków za granicą, wchodzimy do wagonu rowerów chyba z 50 już w środku, upychamy nasze – oby nikt wcześniej nie wysiadał mamy 5 stacji do przejechania. Oczywiście jakaś kobieta musiała wysiadać wcześniej ale jakoś udało się dostać do jej roweru i wyprowadzić. W końcu dotarliśmy do Ahlbecku. Teraz kebab u „Turasa” – był świetny, a ten sos z dodatkiem mięty… Pakujemy rowery na PanzerFordWagena i wracamy do Pustkowa.

Museum_Peenemuende
Mapa muzeum w Peenemunde

W czasie oczekiwania na przeprawę promową w Świnoujściu, wyszły do nas z lasu dziki z małymi było ich chyba ze 30 sztuk. Stały się główną atrakcją, przechadzały się miedzy samochodami oczekującymi na prom. Nic sobie nie robiły z obecności ludzi robiących im zdjęcia. Po ok godzinie oczekiwania dostaliśmy się jako pierwsi na prom. Teraz tylko 47 km i jesteśmy w Pustkowie. Dojechaliśmy ok 23:00.

Wyprawa na  Peenemünde była bardzo udana, chyba jedna z lepszych jakie sobie zaplanowaliśmy. Wiadomo przez brak czasu nie byliśmy w stanie zobaczyć wszystkiego, ale to nie problem, wrócimy tu ponownie może na jesieni, gdy spadną liście wówczas powinno być widać więcej „betonków” w lesie. Wtedy też „musowo” pójdziemy na pola startowe skąd odpalano rakiety i bezapelacyjnie należy zdobyć Prüfstand 7.

Trasa rowerowa Ahlbeck-Peenemünde

Ostatni cały dzień długiego weekendu spędziliśmy aktywnie choć nie tak intensywnie. Rano zrobiliśmy wypad rowerami do Pobierowa zobaczyć jak popularna miejscowość wypoczynkowa wiking_015 wiking_06przygotowuje się na przyjecie wczasowiczów. Już był spory ruch i otwartych wiele knajpek restauracji, sklepów, sklepików itp. Dzieciaki zostały w domku odsypiały 2 dni wzmożonego wysiłku. Wróciliśmy po godzinie, zmieniliśmy środek transportu na PanzerFordVagena i ruszyliśmy do Kamienia Pomorskiego potem do miejscowości Wolin, przejechaliśmy też przez Warnowo sprawdzić czy coś się zmienił (w tym wypadku żadnych zmian, to dobrze) i na końcu Międzyzdroje. Najciekawszym miejscem była osada Vikingów na Wolinie. Wybudowana mała wioska na wzór osad z ubiegłych stuleci i wykonana ręcznie zgodnie ze stosowanymi w średniowieczu metodami zakładania i budowy wiosek/grodów (taki mały Biskupin). Postrzelaliśmy z łuku, zjedliśmy podpłomyki, zakupiliśmy ser i miód pitny trójniaka i ruszyliśmy do Międzyzdrojów. Tego fragmentu wycieczki nie będę opisywał – opis zbliżony jest powyżej. Ok 16 wróciliśmy do dzieci do Pustkowa. Wieczorem wpadł do nas kolejny kolega z którym pracuje – gość wymyślił sobie że w tydzień przejedzie całe Polskie wybrzeże rowerem i zdobędzie wszystkie 15 latarni morskich, a że był w Kołobrzegu to go do nas przywiozłem, a rano następnego dnia odstawiłem aby dokończył swoją wyprawę. My się spakowaliśmy i wyruszyliśmy w podróż powrotną do domu.

Ciekawe strony, informacje

Adres: Im Kraftwerk, 17449 Peenemünde, Niemcy
Godziny otwarcia:

Kwiecień – wrzesień: codziennie w godz. 10.00 – 18.00
Październik – marzec: codziennie w godz. 10.00 – 16.00
W okresie od listopada do marca: w poniedziałki nieczynne

Telefon: +49(0)38371-505-0
Fax: +49(0)38371-505-111
E-Mail: htm@peenemuende.de

Historisch-Technisches Museum Peenemünde
NrdBlog

Facebook:
Historisch-Technisches Museum Peenemünde

Lokalizacja obiektu : Peenemünde niemiecki ośrodek badań nad nowymi broniami III Rzeszy

 

Galeria z wyprawy

Wycieczka Pustkowo-Mrzeżyno

Peenemünde

Ośrodek Heeresversuchsanstalt (Wojskowy Instytut Badawczy) założony został w roku 1937, gdy istniejący pod Berlinem doświadczalny ośrodek rakietowy w pobliżu wsi Kummersdorf okazał się niewystarczający. Położone na wybrzeżu Bałtyku Peenemünde zapewniało ośrodkowi bezpieczeństwo i pozwalało na kontrolę lotu próbnych egzemplarzy rakiet na przestrzeni ponad 350 kilometrów.

Wioska Wikingów – Wolin